British Petroleum (BP), czyli brytyjski koncern paliwowy pochwalił się obiecującymi danymi. Spółka w obliczu wojny na Ukrainie wycofuje się również z Rosji, ale koszty finansowe tej decyzji są spore.
BP poinformowało we wtorek o rekordowych zyskach za pierwszy kwartał tego roku i zwiększyło skup własnych akcji, pomimo ogromnej straty po odebraniu prawie 20% udziałów kontrolowanych wcześniej przez Rosję i jej spółkę naftową Rosnieft. Zysk w pierwszym kwartale wzrósł do najwyższego poziomu od ponad dekady i wyniósł 6,2 miliarda dolarów. Są to wyniki bardzo obiecujące, w porównaniu z zyskiem w wysokości 4,1 miliarda dolarów w czwartym kwartale zeszłego roku i 2,6 miliarda dolarów w pierwszym kwartale 2021 roku. Analitycy spodziewali się, że BP zaraportuje zysk w pierwszym kwartale w wysokości 4,5 miliarda dolarów, co było wskazaniem znacznie mniej pozytywnym niż rzeczywistość. Gigant naftowo-gazowy zapowiedział również skup akcji własnych o wartości 2,5 miliarda dolarów. Z drugiej strony spółka poniosła ogromne finansowe i pozafinansowe koszty związane z wycofaniem udziałowca rosyjskiego. Prezes BP Bernard Looney w rozmowie z mediami stwierdził, że spółka podjęła decyzję o wyjściu z Rosji w ciągu 96 godzin od inwazji, ale dziś widzi finansowe konsekwencje tej decyzji. Handel paliwami odnotował "bardzo dobry" początek roku, a dług netto - który spadł do 27,5 miliarda dolarów - został zmniejszony już ósmy kwartał z rzędu. Co ważniejsze, brytyjski potentat zapowiedział wycofanie się z rynku rosyjskiego, jednak jego władze nie chcą komentować ten decyzji.
Wyniki za pierwszy kwartał, na które czekali liczni inwestorzy i analitycy pojawiają się, gdy UE przygotowuje szósty pakiet sankcji gospodarczych przeciwko Rosji. Europejska wspólnota pozostaje jednak podzielona w kwestii tego, jak zmniejszyć swoją zależność od rosyjskich dostaw energii. Tymczasem brytyjskie firmy zajmujące się ropą i gazem stoją przed perspektywą nałożenia ewentualnego, nowego podatku, aby pomóc sfinansować krajowy pakiet wsparcia dla gospodarstw domowych w związku z galopującym wzrostem cen energii. Brytyjski minister finansów Rishi Sunak miał ponownie wrócić do tematu i dać zielone światło na podatek od dostawców ropy i gazu po wielokrotnym odrzuceniu tego pomysłu, powołując się początkowo na obawy, że może to zniechęcić do inwestycji. Ceny ropy oscylują powyżej 100 dolarów za baryłkę po tym, jak na początku tego roku wzrosły do wieloletnich maksimów.
Międzynarodowy benchmark kontraktów futures na ropę Brent kosztował 106,95 USD podczas porannych transakcji w Londynie, co oznacza spadek o 0,6% w ciągu sesji, podczas gdy kontrakty futures na amerykańskie West Texas Intermediate wyniosły 104,62 USD. Zmienność tych cen, od poziomów bardzo wysokich do spadków do rekordów napędza jednak wszechobecną inflację, która ma miejsce niemal w każdym kraju na świecie i w dużej mierze zależy od cen paliw. Nawet jeżeli one spadają, stacje paliw nieprędko aktualizują swoje cenniki.