Za nami kolejny lekko zmienny tydzień na giełdach w Stanach Zjednoczonych, gdzie średni poziom zmienności nie przekracza 1% na sesję. Wydarzeniem tygodnia najpewniej były znakomite dane z amerykańskiego rynku pracy, opublikowane w piątek. Nasdaq (Nasdaq: QQQ) w piątek wyraźnie wyszedł w górę o 1,51% i znacznie zbliżył się do rekordu wszech czasów.
Po długim weekendzie z uwagi na święto, inwestorzy z Ameryki, musieli uwzględnić wiadomości - głównie 'włoskie' problemy polityczne, które przypłynęły do nich zza oceanu. Nieco powiało strachem, ale nie na tyle, aby od razu wszystko sprzedawać, indeksy obsunęły się o 1%. Dla przypomnienia - we Włoszech trwa kryzys polityczny spowodowany nieodpowiedzialną polityką prezydenta Sergio Mattarellego, który najpewniej doprowadzi do przyspieszonych wyborów. Zwyczajnie z włoskiej szafy wypadł 'trup', chowany tam od 2011 roku. Problemy rządu włoskiego będą co jakiś czas odbijać się czkawką przez najbliższe tygodnie, ale Amerykanie już na drugi dzień zapomnieli i szybko odrobili straty.
Natomiast numerem jeden czwartkowego popołudnia była administracja prezydenta Donalda Trumpa, która dość nieoczekiwanie wróciła do tematu wdrożenia 25% cła na towary z UE, Kanady i Meksyku, które oficjalnie weszło w życie o 6:00 rano w piątek polskiego czasu. W Europie i Kanadzie ruch amerykańskich urzędników wyraźnie się nie spodobał i szybko sporządzono dyplomatyczną odpowiedź. Unia Europejska już zapowiedziała, że wniesie oskarżenie przeciwko Stanom Zjednoczonym do Światowej Organizacji Handlu i podejmie działania odwetowe wprowadzając cła na amerykańskie towary. Jednakże w gruncie rzeczy nie jest to duże zaskoczenie, przecież Donald Trump mówił o tym już w marcu, kiedy wybuchła sprawa wojny z Chinami. W ramach Unii Europejskiej, amerykańskie cła najmocniej uderzą w Niemcy. Globalna wojna handlowa nabiera rozpędu, rynek się nieco przestraszył, sesja skończyła się na czerwono. Amerykański biznes prowadzący globalną działalność ma obawy - ucierpią same firmy, ich pracownicy i klienci. Najbardziej zadowoleni z obrotu sprawy są producenci stali z USA - prezydent realizuje ich obietnicę wyborczą.
Tymczasem amerykańska gospodarka ma się bardzo dobrze, czego dowodem są piątkowe dane z rynku pracy. Odczyt można uznać za zaskoczenie in plus z uwagi na fakt, że środowy raport ADP - niejako wyprzedzający dane rządowe - zwyczajnie tego nie zapowiadał. Tymczasem piątkowe popołudnie obfitowało w solidny odczyt na poziomie 223 tysięcy nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych - to dużo więcej niż oczekiwania rynku, który spodziewał się 185 tysięcy. Największy przyrost zatrudnienia zanotowano jak zwykle w sektorze usług - 171 tysięcy. Jeszcze więcej radości sprawił odczyt bezrobocia, który wynosi 3.8%, co stanowi najniższy poziom od 2000 roku. Rynek zareagował pozytywnie na odczyty - na koniec piątkowej sesji ETF na S&P500 (NYSE: SPY) wrósł o ok. 1%, co i tak nieszczególnie zmienia obraz szerokiego rynku, który już trzeci tydzień konsoliduje się w wąskim 4-punktowym korytarzu cenowym. Poziom zmienności - w trakcie sesji - wrócił do stanu z jesieni i zimy. Dla traderów i inwestorów to nie jest najlepszy czas.