W dzisiejszych czasach nowoczesna technologia dostępna jest niemalże dla każdego. Odgrywa bardzo ważną rolę w naszym życiu codziennym, w tym także naszych dzieci. Coraz częściej słyszymy jednak o zagrożeniach związanych z korzystaniem z technologii, na które narażeni są najmłodsi.
Apple (NASDAQ: AAPL) jest jedną ze spółek, które musiały stawić czoła silnej krytyce ze strony zatroskanych rodziców, którzy boją się, że w wyniku niewłaściwego użytkowania telefonów, komputerów czy innych produktów przedsiębiorstwa ich pociechy mogą paść ofiarą chorób, takich jak depresja czy zaburzenia lękowe. W odpowiedzi na obawy swoich klientów Apple opracowało plan wprowadzenia "skutecznych" rozwiązań w zakresie kontroli rodzicielskiej.
Gigant technologiczny został zmotywowany do rozpoczęcia tego typu działań za sprawą listu sporządzonego przez swoich dwóch głównych inwestorów, którzy zalecili mu podjęcie odpowiednich kroków w celu złagodzenia szkodliwego wpływu smartfonów na dzieci i młodzież.
Autorzy listu, spółki Jana Partners LLC oraz California State Teachers' Retirement System (CalSTRS), są posiadaczami około 2 mld akcji Apple. Jest to wystarczająco duża część udziałów, by wywrzeć na firmie nacisk do wprowadzenia zmian.
"Nie jest nam obojętne to, w jaki sposób wykorzystywane są nasze produkty oraz jaki wpływ mają na użytkowników oraz ich otoczenie" - stwierdziło Apple w odpowiedzi na list. - "Bierzemy za to pełną odpowiedzialność i dołożymy wszelkich starań, by sprostać, a nawet przekroczyć wymagania naszych klientów, szczególnie jeżeli w grę wchodzi dobro dzieci."
Sprawa nie jest jednak problemem "zarezerwowanym" wyłącznie dla wielkich koncernów. Je korzenie są głęboko osadzone w całym sektorze technologicznym. Weźmy za przykład producentów zabawek. VTech (HKG: 0303) to mała firma, która została ukarana grzywną w wysokości 650 000 dolarów ze względu na niezaopatrzenie swoich produktów w odpowiednie zabezpieczenia, w efekcie czego doszło do naruszenia ochrony danych milionów rodzin. Ze sporządzonego przez Federalną Komisję Handlu podsumowania sprawy wynika, że "...około 2,25 mln rodziców zarejestrowało się w serwisie Learning Lodge i założyło konta dla blisko 3 mln dzieci. Wlicza się w to również około 638 000 kont Kid Connet. Ponadto do końca listopada 2015 roku około 134 000 rodziców w Stanach Zjednoczonych utworzyło konta Planet VTech dla 130 000 dzieci..."
Co zawiniło? Zawiodła nie tylko sama strona VTech - problemem był również fakt, że dane nie były zaszyfrowane, co stało w sprzeczności z wymogami bezpieczeństwa zawartymi w polityce prywatności spółki. To z kolei stanowiło bezpośrednie pogwałcenie COPPA, amerykańskiej ustawy, której celem jest ochrona prywatności i danych osobowych dzieci.
W liście do Apple zawarte były również sugestie dotyczące codziennego korzystania ze smartfonów oraz sposoby na ograniczenie spędzanego przed nimi czasu.
"Ważne jest, żeby [kontrola rodzicielska] nie sprawiała wrażenia rozwiązania kompletnego. Najbardziej liczy się to, by w miarę, jak nasze dzieci rosną, nakładać na nie stopniowo coraz większą odpowiedzialność" - stwierdził Matthew Johnson, dyrektor działu edukacji w MediaSmarts.
Wbudowana w telefony technologia, taka jak na przykład "usage curfew", pozwala ograniczyć czas, jaki nasze dzieci przed nimi spędzają. Istnieją zatem duże szanse, że może być wykorzystana przez Apple w celu realizacji planu zmniejszenia szkodliwości swoich produktów. Ograniczenia rodzicielskie powinny być jednak na tyle elastyczne, by każda rodzina mogła dostosować je do swoich potrzeb.
Jana Partners oraz CalSTRS z optymizmem przyjęły oświadczenie Apple, mówiąc: "Jesteśmy zadowoleni z faktu, że Apple w dalszym ciągu ma na uwadze społeczną odpowiedzialność oraz satysfakcję konsumentów. Dało temu wyraz poprzez zainteresowanie tą sprawą oraz gotowość do wyposażenia rodziców w lepsze narzędzia oraz rozwiązania. Czekamy na przeprowadzenie z nimi konstruktywnej dyskusji."