Kiedy na giełdowe parkiety wracają wstrząsy, rynki zwracają uwagę na obligacje. To słowo klucz, niemal zawsze obecne przy większych kryzysach. Dziesięć lat temu były to obligacje zabezpieczone hipotecznie (subprime) - wszyscy wiedzą jak skończyła się ta historia. Dziś, przy okazji rynkowych nerwowych zawirowań, temat długu w gospodarce wraca jak zwykle. Choć do kryzysu daleko, a kurz po trzęsieniu trochę opadł, sprawdźmy, co słychać w segmencie amerykańskiego długu.
Analitycy wskazują, iż bezpośrednią przyczyną korekty bardzo wysokich cen akcji, jest wzrost stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Przez ostatnie lata wzrost cen był popychany przez zerowe stopy procentowe oraz sztuczny dodruk pieniądza przez Rezerwę Federalną. W 2017 roku rentowność obligacji amerykańskich znacznie wzrosła - oprocentowanie "dziesięciolatek" zbliżyło się do 3 proc. (najwyższe od 4 lat), a obecnie wynosi 2,85 proc. Jeden z funduszy inwestycyjnych z ramienia Goldman Sachs prognozuje dalszy wzrost ich rentowności w ciągu następnego półrocza do poziomu nawet 3,5 proc. Niedawna podwyżka stóp procentowych (2 proc.) doprowadziła do sytuacji, w której inwestorzy długoterminowi częściowo pozbywają się dużo bardziej ryzykownych akcji, których dywidenda nie przekracza wartości stopy procentowej i lokują kapitał w papiery dłużne. Bieżące turbulencje częściowo przyspieszą ten proces.
Nie tak dawno CNBC alarmował, że wartość obligacji wyemitowanych przez amerykańskie korporacje sięga poziomu sprzed dziesięciu lat. Ogromna skala emisji długu korporacyjnego wynikała z polityki utrzymywania niskich stóp procentowych przez Fed, co dla spółek jest bardzo korzystne. Spółki, które osiągają z kwartału na kwartał coraz lepsze wyniki finansowe, jednocześnie siedzą na ogromnym długu. Zauważam to także przy IPO - część spółek wyraźnie deklaruje, że środki pozyskane w ofercie chce częściowo przeznaczyć na spłatę zobowiązań. Im bardziej Fed będzie podwyższał stopy procentowe, co najpewniej nastąpi, tym spółki będą musiały więcej płacić za obsługę długu, kosztem marż i wydatków konsumentów. Póki co analitycy nie widzą powodów do obaw, ponieważ tak długo jak długo spowolnienie gospodarcze nie będzie odczuwalne, tak długo spółki będą w stanie obsługiwać swój dług. Według danych za listopad 2017 r. poziom długu firm w USA sięga już 8,7 bln dolarów (!)
Nowy prezes Fed - Jerome Powell - najpewniej będzie kontynuatorem polityki Janet Yellen, czyli będzie oszczędnie realizował politykę podnoszenia stóp procentowych jeszcze przez długi czas. A to oznacza, że w gruncie rzeczy wszystko raczej pozostanie według ustalonego porządku. Dziennikarze i analitycy szukający w obligacjach początku "nowego kryzysu", produkują moim zdaniem tanią sensację, bez merytorycznego pokrycia.