Widmo wojny celnej nadal straszy amerykańskich inwestorów i przedsiębiorców. Niektóre sektory mogą znacznie ucierpieć z powodu wysokich ceł. Administracja Donalda Trumpa nałożyła cła w wysokości 10% na aluminium i 25% na stal importowaną nawet od ich gospodarczych partnerów m.in. Kanady czy Unii Europejskiej. Administracja uwzględniła możliwość zastosowania wyłączeń dla produktów, których import został objęty wysokim cłem, a nie jest dostępny w Stanach Zjednoczonych. Departament Handlu umożliwił amerykańskim firmom wypowiedzenie się także przeciwko wnioskowi o wyłączenie celne, co niektóre korporacje stosują jako sposób na zablokowanie konkurencji.
Niektóre firmy nie są przychylne pomysłowi zniesieniu ceł na importowane produkty, co ogranicza możliwość rozwoju konkurentom. Przykład takiego blokowania jest widoczny w branży producentów stali - trzy amerykańskie korporacje stalowe, które posiadają znaczne udziały w rynku, wyrażają sprzeciw w sprawie zwolnień celnych, o co starają się setki amerykańskich mniejszych przedsiębiorstw, które są zmuszone kupować zagraniczną stal z powodu małej podaży krajowej. Spółka Nucor (NYSE: NUE), amerykański koncern stalowy oraz United States Steel (NYSE: X), który dotychczas zatrudniał kilku byłych przedstawicieli administracji wysokiego szczebla oraz AK Steel (NYSE: AKS) wyrazili sprzeciw wobec 1600 wnioskom o zwolnienie z opłat celnych, które wpłynęły do Departamentu Handlu w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Te korporacje są skuteczne - dotychczas większość wniosków została odrzucona - mniejsze firmy muszą działać w warunkach ograniczonych zasobów przez wysokie cła.
Od maja firmy z różnych branż złożyły ponad 20 000 wniosków o ulgi celne, do końca lipca Departament Handlu odrzucił 639 wniosków, z czego połowa dotyczyła branży stalowej. Niektóre wnioski zostały odrzucone z powodów błędów formalnych. Wilbur Ross, Sekretarz Handlu w administracji Trumpa, broni procesu wykluczeń. Uważa, że "należy wziąć pod uwagę zdolności krajowych producentów stali do dostarczania produktów" - twierdzi, że "każdy przypadek jest traktowany indywidualnie - jeżeli produkt jest dostępny w ilości i o jakości, która zaspokaja popyt to stawka celna jest utrzymywana". Niektóre firmy są skuteczne - chińska spółka Greenfield Industries z Południowej Karoliny otrzymała prawie 1000 wyłączeń na import specjalistycznej stali z Chin.
W maju przedstawiciele spółki United States Steel złożyli sprzeciw wobec zniesienia niektórych ceł - argumentowali to tym, że nie leży to w interesie bezpieczeństwa narodowego, aby znieść cła. Na wysokich cłach zarabiają wielkie korporacje stalowe, które potrafią we własnym zakresie wytworzyć stal i nie są uzależnione od zagranicznych dostawców. Nucor odnotował najwyższe przychody w drugim kwartale, co było rekordem w historii firmy. United States Steel poinformował inwestorów, że ich zyski kwartalne także wzrosły. Aby przetrwać na rynku niektóre mniejsze firmy musiały nawiązać współpracę z amerykańskimi koncernami stalowymi, które zapewniają, że bez problemu mogą dostarczyć dany produkt stalowy i nie ma potrzeby jego importowania - w ten sposób mogą narzucać wysoką cenę. Krytycy uważają, że urzędnicy Departamentu Handlu nie sprostali zadaniom związanym z analizą wniosków o wyłączenia celne i słuchają prawników koncernów, którzy są do tego dobrze przygotowani.
Cła obejmują także aluminium - przykładem jest Alcoa (NYSE: ARNC), amerykański największy producent aluminium, który korzysta na wprowadzeniu ceł, jednak przedstawiciele spółki wystosowali wniosek o wyłączenie celne, ponieważ nie jest w stanie pozyskać potrzebnego aluminium w wystarczających ilościach z hut aluminium zlokalizowanych na obszarze Stanów Zjednoczonych. Wielkie firmy takie jak Harley-Davidson (NYSE: HOG), Whirpool (NYSE: WHR) czy Caterpillar (NYSE: CAT), zaraportowały wyższe koszty działalności w związku z wprowadzenie ceł. Największymi przegranymi w tej sytuacji są małe firmy, których rentowność jest uzależniona od cen stali i aluminium na globalnych rynkach.