Każdego roku pod koniec stycznia najpotężniejsi agenci, producenci, reżyserzy i aktorzy Hollywood spotykają się wśród wzgórz Park City w Utah z okazji dwutygodniowego festiwalu filmowego Sundance. W tym czasie małe miasto Park City staje się tymczasowym domem najpotężniejszych graczy przemysłu rozrywkowego. Wtedy to zawierane są największe umowy pomiędzy domami filmowymi, ponieważ każde studio stara się zapewnić sobie najlepsze produkcje i przygotować już do kolejnego sezonu nagród i festiwali. Jednak wraz z 2016 na Sundance pojawił się nowy trend: festiwal zdominowali kupcy cyfrowi. W tym roku Amazon (NASDAQ: AMZN) i Netflix (NASDAQ: NFLX) zaburzyły naturalny przebieg wojen ofertowych, składając warte miliony dolarów oferty, które zepchnęły w cień tradycyjnych dystrybutorów takich jak Fox Searchlight (NASDAQ: FOX), Universal (NASDAQ: CMCSA) czy CBS Studios (NYSE: CBS). Przez dwa tygodnie reprezentanci największych tradycyjnych i cyfrowych dystrybutorów spotykają się w zatłoczonych salach kinowych Park City, by do późnych godzin nocnych licytować najbardziej obiecujące filmy.
Choć na festiwalu pokazywanych jest wiele filmów prestiżowych amerykańskich twórców i niezależnych zagranicznych filmowców, na każdym festiwalu jest zawsze parę tytułów wyróżniających się na tle innych. Mając nadzieję pokonać konkurencję, Netflix rozpoczął zakupy jeszcze przed nocą otwarcia festiwalu Sundance i zabezpieczył dla siebie trzy ciekawe tytuły: "Tallulah" z rolą Ellen Page, znaną z filmu "Juno", "The Fundamentals of Caring" z Paulem Ruddem i Seleną Gomez oraz irański horror "Under the Shadow". Chociaż nie ujawniono konkretnych kwot, wewnętrzne źródła donoszą, że portal streamingowy wykupił filmy, oferując siedmiocyfrową sumę. Jest to silny start Neflixa, który ogłosił, że zamierza w tym roku wydać na treści ponad 6 miliardów dolarów, chcąc w ten sposób przejąć ponad 600 godzin materiału filmowego i telewizyjnego.
Nie licząc oszałamiających zakupów Netflixa, parę innych ofert pobiło już wcześniejszy rekord Sundance należący do Fox Searchlight, które w 2006 kupiło "Little Miss Sunshine" za 10,5 miliona dolarów. Z każdym mijającym dniem festiwalu widać wyraźniej, że to dwa tytuły skupiają na sobie całą uwagę dystrybutorów: "Birth of a Nation" Nate'a Parkera i "Manchester by the Sea" Kennetha Lonergana.
W filmie Parkera występuje doceniona przez krytyków obsada czarnoskórych aktorów. Dramat opowiada historię rebelii niewolników w 1831 roku, a finansiści liczą na oferty w wysokości od 15-20 milionów dolarów. W trwający do późnych godzin proces ofertowy filmu zaangażowani byli wszyscy główni kupcy, ale to Netflix zaskoczył wszystkich swoją 20 milionową ofertą, która prawie dwukrotnie przebiła poprzedni rekord Sundance. Oferta Netflix podbiła oferty tradycyjnych kupców, ale to Fox Searchlight kupiło "Birth of Nation" za 17,5 milionów dolarów. Fox uznało, że film może przynieść spółce kolejny sukces, tak jak wcześniej zrobił to "Zniewolony. 12 Years a Slave".
Chociaż w tej sprawie koniec końców dystrybutorzy cyfrowi przegrali ze studiami tradycyjnymi, Amazonowi udało się zdobyć prawa do "Manchester by the Sea" za 10 milionów dolarów. Spółka obiecała, że film, przed wypuszczeniem go online, trafi do kin. Ten zakup może zapewnić Amazonowi jego pierwszego kandydata do Oskarów, spółka przymierza się do zgarnięcia nagród filmowych, podobnie jak udało jej się otrzymać nagrodę telewizyjną za seriale takie jak "Transparent" i "Mozart in the Jungle".
Sukces Amazona i Netflixa związany jest głównie z niechęcią studiów do dużych wydatków na niezależne produkcje, które często nie przynoszą oczekiwanych zysków. Wokół "Dope" i "Me and Earl and the Dying Girl", docenionych przez krytyków faworytów zeszłorocznego festiwalu, rozgorzały wojny kontraktowe, ale filmom nie udało się przyciągnąć publiczności, a dystrybutorom przyniosły duże straty. Z drugiej strony serwisy streamingowe muszą rozwiać obawy producentów dotyczące braku tradycyjnych pokazów i seansów kinowych, dlatego też Amazon obiecał zapewnić "Manchester by the Sea" tradycyjne pokazy kinowe, żeby otrzymać prawa do filmu.
Wydaje się oczywiste, że w nadchodzących latach udział Netflixa i Amazona w licytacjach na największych festiwalach filmowych będzie co raz większy. Jednak to czy te spółki będą potrafiły przekuć zdobyte niezależne dobre filmy w sukces w trakcie sezonu nagród dopiero się okaże.