Motoryzacyjny start up Rivian (NASDAQ:RIVN), który w listopadzie przeprowadził największe IPO w 2021 roku i z pompą wszedł na nowojorską giełdę, przechodzi czas weryfikacji w oczach inwestorów. Kurs akcji trzeszczy.
Rivian, który z nikomu szerzej nieznanej firmy trafił na czołówki gazet i portali, zanotował w istocie bardzo udany 2021 rok - zaprojektował i uruchomił produkcję trzech pojazdów elektrycznych - Pickupa R1T (który uzyskał nagrodę MotorTrend Truck of the Year for 2022) , siedmiomiejscowego SUVa R1S i samochodu dostawczego EDV 700 -, pozyskał dofinansowanie od inwestorów w postaci Amazona i Forda, przeprowadził IPO o wartości 11,9 miliarda USD, a obecnie jest trzecią największą firmą motoryzacyjną pod względem kapitalizacji notowaną w Nowym Jorku, za Teslą (NASDAQ:TSLA) i Toyotą (NYSE:TM). W niedawno opublikowanym raporcie kwartalnym, firma dostarczyła inwestorom obraz spraw bieżących, przy okazji księgując ogromną stratę przy niewielkiej produkcji.
Samochody elektryczne to od wielu miesięcy gorący temat - Tesla czy Lucid (NASDAQ:LCID) nie schodzą z pierwszych stron, spychając swoich chińskich odpowiedników na drugi plan. Rivian wypromowany niejako na plecach Amazona, który miał zamówić 100 000 dostawczych EDV i stał się strategicznym klientem na najbliższe lata, cieszył się ogromnym zainteresowaniem inwestorów, jednak czy to wystarczy i czy akcje firmy to obecnie dobry zakup?
Istotą problemu Riviana jest rozdęty niczym balon plan ekspansji w oczekiwaniu na prognozowany rosnący popyt, który niejako ma ekspresem wprowadzić firmę do motoryzacyjnej ekstraklasy. Slajdy prezentują się imponująco - rozpoczęcie budowy nowego obiektu produkcyjnego w pobliżu Atlanty w połowie 2022 roku, który docelowo ma produkować nawet 400 tys. sztuk pojazdów, otwarcie fabryki w Europie do końca 2023 roku czy budowa własnej sieci ładowania w krajowych parkach stanowych. Rivian chce stać się bardzo dużym producentem w bardzo krótkim czasie.
Jednak fakty prezentują się już gorzej. Podczas, gdy firma 'karmi' inwestorów rozległymi planami malowanymi póki co palcem po wodzie, dopiero pierwsze maszyny zjeżdżąją z opóźnieniami z taśmy produkcyjnej i trafiają do klientów. Na dzień 16 grudnia Rivian wyprodukował 652 pojazdy R1 i dostarczył 386 z nich, wliczając w to sprzedaż produkcyjną dwóch pierwszych, niedawno certyfikowanych pojazdów R1S. Firma sama przyznała, że "Uruchomienie i zwiększenie produkcji trzech różnych pojazdów w ciągu kilku miesięcy to niezwykle trudne wyzwanie", tłumacząc się niejako z opóźnienia i zmniejszonej od założonej liczby dostaw. Mierny to wynik jak na trzecią największą firmę motoryzacyjną notowaną przy Wall Street.
Ponadto Rivian odnotował stratę w wysokości 12,21 USD na akcję w trzecim kwartale, przy przychodach prawie 1 miliona USD. Wyniki były zgodne z prognozami firmy, jednak strata okazała się znacznie większa niż konsensus analityków. Naturalne jest, że Rivian jest na wczesnym etapie rozwoju i dopóki nie zwiększy produkcji, należy się spodziewać strat i to głębokich.
Analitykom najwyraźniej nie przeszkadza fakt, że w rozwoju Riviana może wydarzyć się dosłownie wszystko. Po publikacji raportu Deutsche Bank wydał rekomendację kupna i cenę docelową 130 USD, a Morgan Stanley aż 147 USD. Nie brakuje głosów, że Rivian oferuje dobrze przemyślany biznesplan, aby stać się dużym i dochodowym graczem w branży pojazdów elektrycznych, który wyciągnął wnioski z wcześniejszych wysiłków innych graczy, strategiczne partnerstwo z Amazon czy potencjał, aby rzucić wyzwanie Tesli. Niedawno o Lucid pisano to samo.
Nie zmienia to faktu, że akcje Rivian po euforii widocznej w kilka pierwszych dni po debiucie, przeżywają docisk podaży, przełamując psychologiczną barierę 100 USD, w czasie, gdy indeksy giełdowe osiągają nowe historyczne szczyty. Astronomiczna wycena i śladowa produkcja najwyraźniej póki co nie zachęcają inwestorów do 'pakowania' się w akcje motoryzacyjnego start-upu. Pierwsza weryfikacja jego działalności nastąpi w 2022 roku, kiedy rynek rozliczy producenta z ilości dostaw i sprzedaży.