Wiadomość e-mail wysłana przez dyrektora administracyjnego Activision Blizzard (NASDAQ: ATVI) i byłego urzędnika w rządzie Trumpa, Briana Bulatao, po raz kolejny nastręczyła firmie problemów. Eksperci ds. prawa pracy twierdzą, że e-mail był wyraźną próbą zwalczania związków zawodowych przez CAO.
Pracownicy mają nadzieję, że za pomocą działań zbiorowych uda im się poprawić warunki pracy w Activision. Obecnie w firmie trwa kampania mająca na celu objęcie pracowników reprezentacją związku zawodowego Communications Workers of America (CWA). To właśnie na tę kampanię Bulatao odpowiadał w swoim mailu do pracowników.
"Prosimy jedynie o poświęcenie czasu na rozważenie konsekwencji złożenia podpisu na wiążącym dokumencie prawnym przedstawionym Wam przez CWA", napisał Bulatao w mailu do 9500 pracowników Activision Blizzard. "Osiągnięcie naszych celów w zakresie kultury miejsca pracy najlepiej będzie przebiegać poprzez aktywny, przejrzysty dialog pomiędzy liderami i pracownikami, na który będziemy mogli szybko zareagować".
W tym miesiącu pracownicy niezależnego studia Vodeo Games w 100% zagłosowali za wstąpieniem do pierwszego w historii związku zawodowego twórców gier wideo, który powstał w Ameryce Północnej. Związek, Video Workers United, został utworzony z pomocą CWA.
Firma Activision Blizzard, znana z gier "World of Warcraft", "Candy Crush" i "Call of Duty", zmaga się z kontrowersjami od lipca tego roku, kiedy to stan Kalifornia pozwał dewelopera za oskarżenia o molestowanie seksualne i dyskryminację ze względu na płeć.
Według pozwu, Activision "wspierało seksistowską kulturę", w której "kobiety były poddawane ciągłemu molestowaniu seksualnemu, w tym obmacywaniu, komentarzom i niechcianym zalotom". W pozwie zarzuca się, że kadra kierownicza i pracownicy Activision byli świadomi tych problemów i nie podjęli żadnych działań.
Okazało się, że prezes Activision, Bobby Kotick, od lat wiedział o nadużyciach w firmie na tle seksualnym. Inwestorzy domagają się jego rezygnacji.
Oprócz wyżej wspomnianego pozwu, Activision Blizzard stoi również w obliczu dochodzenia ze strony amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) w związku z zarzutami o niewłaściwe traktowanie w miejscu pracy.
"Zamiast odpowiedzieć na obawy swoich pracowników, zdecydowali się na wyświechtane antyzwiązkowe gadki prosto ze scenariusza o zwalczaniu związków" - powiedział dziennikarzom Tom Smith, krajowy dyrektor organizacyjny CWA.
Eksperci ds. prawa pracy twierdzą, że e-mail Bulatao jest raczej tym, co możemy określić jako legalną perswazję, a nie nielegalną groźbę.
"Celem jest, aby brzmieć zarówno groźnie ("rozważcie konsekwencje") i przyjaźnie ("zachowanie zdolności do przejrzystego dialogu"), przy jednoczesnym unikaniu wyraźnej groźby", powiedziała NPR ekspert ds. prawa pracy Catherine Fisk z University of CA. "Grożenie pracownikom jest nielegalne, ale ostrzeganie ich nie jest".
Niektórzy organizatorzy związkowi Activision twierdzą jednak, że zachowanie firmy wykroczyło poza ramy ostrzeżenia.
"Kiedy zaczęłam interesować się wstąpieniem do związku, było wiele wewnętrznych nacisków antyzwiązkowych" - powiedziała NPR Jessica Gonzalez, pracownica Activision Blizzard i współprowadząca prozwiązkowe konto na Twitterze. "Byłam oczerniana. To odbiło się na moim zdrowiu psychicznym".
Od tego czasu Gonzalez odeszła z firmy, ale twierdzi, że nadal będzie pomagać pracownikom w organizowaniu się na rzecz lepszego traktowania, zwłaszcza poprzez zbieranie funduszy na wsparcie strajkujących pracowników.
"Dbam o ludzi, z którymi pracuję. To ludzie, którzy sprawiają, że gry są tak wspaniałe. Powinniśmy pielęgnować tę pasję, a nie ją wykorzystywać" - powiedziała Gonzalez. "Kultura pracy zaczyna się od góry, ale Bobby Kotick miał 30 lat, aby ją naprawić. Do tej pory to się nie udało".